Gdzie w tym roku spędzamy SYLWESTRA? Sprawdź i złap ostatnie miejsca na wyprawy! »
Blisko natury

Miejsca się zmieniają...

4 lutego 2013
Jak długo jeszcze będziemy móc podziwiać kultury plemion Dassanech, Karo, Mursi, Hamar, Nyangatom i Suri?

Dolina Omo w południowej Etiopii, w pobliżu granicy z Kenią i Sudanem, jest ojczyzną plemion Dassanech, Karo, Mursi, Hamar, Nyangatom i Suri, które należą do najbardziej zagrożonych kultur w Afryce. Zamieszkiwane przez nich od setek lat tereny teraz rozjeżdżają wywrotki.

Wpisana na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO dolina Omo, to obok starożytnego Aksum i skalnych kościołów w Lalibeli, główna atrakcja turystyczna Etiopii. Władze państwa chcą, aby do 2020 roku Etiopia była w pierwszej piątce najchętniej odwiedzanych państw w Afryce. Problem w tym, że do tego czasu piękna dolina Omo może stać się w najlepszym wypadku komercyjnym skansenem z kilkoma pokazowymi chatami – mieszkające tu plemiona zostaną wysiedlone, prawdziwe wioski znikną, a ci, którzy zostaną, będą musieli pracować na plantacjach trzciny cukrowej. Taki jest plan etiopskiego premiera Melesa Zenawi, który w 2011 roku, odwiedzając Dżinkę – miasteczko u wrót doliny Omo, mówił: „Obiecuję, że to miejsce uznawane za cywilizacyjnie zacofane, stanie się przykładem szybkiego rozwoju”.

Rozpoczęto już budowę dróg do przyszłego kompleksu cukrowego. Zakłady będą przetwarzały trzcinę cukrową, która rosnąć będzie na łącznej powierzchni 245 tys hektarów na terytorium dwóch parków narodowych – Omo i Mago. Aby jednak trzcina cukrowa obrodziła, potrzeba dużo wody, której w dolinie Omo nie ma zbyt wiele. Ta, która jest pochodzi z rzeki Omo, która karmi i poi 200 tys mieszkańców doliny i ich stada.

W tym roku na rzece Omo ma powstać kontrowersyjna tama Gibe III – najwyższa w Afryce. Powstający przy tamie wielki zbiornik zatrzyma wodę, która nawadniała pola i sawannę. Omo nie będzie już – jak co roku – wylewać i tym samym użyźniać pól. Zmusi to lokalnych mieszkańców do szukania nowego miejsca, które wyżywi ich i posiadane stada bydła. Bo bydło to dla mieszkańców doliny Omo największe bogactwo.
 
A przecież właśnie to „cywilizacyjne zacofanie”, jest jednym z powodów dla którego jedziemy do Etiopii. Ludzie mieszkający w dolinie Omo żyją tak, jak przed setkami lat – półnadzy, wyznający swój system wartości, wierzący w swoje bóstwa. Wciąż malują i ozdabiają bliznami swoje ciała, wciąż prowadzą plemienne wojny o swoje stada, a na zalewanych przez Omo ziemiach uprawiają sorgo i kukurydzę.



Lud Karo znany jest z ozdabiania ciała. Przygotowując się do tanecznych ceremonii, jego członkowie malują się białą kredą, ochrą, węglem drzewnym, rudą żelaza i żółtymi minerałami. Kobiety zwiększają swój seksapil stosując skaryfikację. Robią nacięcia, po czym w otwarte rany wcierają popiół. Po zagojeniu się ran, na skórze zostają wypukłe szramy.

Z kolei Mursi słyną głównie z okrągłych płytek umieszczonych w wargach, wykonanych z gliny lub drewna. Nastoletniej dziewczynce usuwa się siekacze, przebija dolną wargę i wtyka w otwór mały drewniany kołek. Kiedy rana się goi, kołek zostaje wymieniony na większy i tak stopniowo rozciąga się wargę. Im większy krążek w wardze kobiety tym bardziej jest ona atrakcyjna w oczach plemienia i tym więcej krów jest skłonny oddać jej rodzinie mężczyzna, który chce się z nią ożenić.

Anna Semrau

 

Przeczytaj także: