Tego świątecznego dnia Holender Jacob Roggveen przybił do brzegu pewnej wyspy i w ten prosty sposób nadał jej nazwę.
Wyspa do dzisiaj kryje wiele tajemnic, ale żadna z nich nie dotyczy świat Wielkanocy. Wyspa położona jest 3500 km na zachód od wybrzeży Chile na południowym Pacyfiku. Najbliżsi sąsiedzi mieszkają 2000 km dalej na wyspie Pitcairn, czyli jeszcze bardziej nigdzie.
Wyobrażam sobie jak wielki podziw musiał wzbudzić ten ląd w oczach jej odkrywców, a wszystko dzięki niesamowitym wielkim kamiennym posągom o tajemniczo brzmiącej nazwie Moai. Niektóre Moai mierzą ponad 10 metrów i ważą prawie 18 ton. Posągi prawdopodobnie reprezentują przodków dawnych mieszkańców, a może nawet samych bogów.
Dziś w domu spaceruje po Wyspie Wielkanocnej za pośrednictwem map google i wszystkich dostępnych w Internecie zdjęć.
Przyglądam się posągom o świcie, w pełnym słońcu i o zachodzie. W deszczu, we mgle i nawet w nocy.
Zdjęć jest tysiące bo wielu ludzi podróżowało tam przez okrągły rok, a szczególnie w okresie Świąt Wielkanocnych…
Zastanawiam się co ci ludzie chcieli odszukać. Może po prosu zobaczyć posągi Moai? Na miejscu można stanąć przed nimi, przyjrzeć się twarzom posagów i dopytać mieszkańców o szczegóły związane z historią tego miejsca.
Przez moją głowę przetaczają się historie o plemieniu Rapa Nui (to tradycyjna nazwa wyspy), o zeglarzach i rzeźbiarzach,
o wojnie i zniszczeniu, głodzie, epidemiach i niewolnictwie. Są też takie które przywołują w to miejsce jakieś inne nieznane,
ale potężne cywilizacje, które gdzieś nagle zniknęły.
Do niedawna wyspę odwiedzało tysiące turystów. Dzisiaj pozostali tam sami mieszkańcy, którzy w większości pracują w turystyce...
Wyobrażam sobie ich dzisiaj w Niedzielę Wielkanocną. W ciszy i wielkim spokoju przyglądają się swoim Moai i pytają co się stało?Czy to czas na nowe życie?
Może czas ponownie rozpocząć rytuały ku czci człowieka-ptaka w starej wiosce na Orongo na szczycie klifu?
Niedaleko wioski położona jest mała wysepka, na którą każdej wiosny przylatują ptaki, aby złożyć tam swoje jaja.
Wówczas na wyspie rozpoczynały się igrzyska. Poszczególne rodziny wystawiały swoich przedstawicieli do rywalizacji w zawodac
Śmiałek miał zejść po klifie, przepłynąć przesmyk odwiedzany przez rekiny, znaleźć złożone jaja i wrócić na wyspę z jednym z nich przywiązanym do głowy. Ten kto dokonał tego pierwszy zostawał wyróżnionym i czczonym obywatelem wyspy.
Mógł żyć w dobrobycie przez cały następny rok.
Podobno Wojtek marzył o tym żeby zobaczyć takie zawody, może jakimś cudem trafił właśnie na Wyspę Wielkanocną?