Kuba całkiem nam bliska
Kuba dzieli się na Kubę prawdziwą i Kubę turystyczną - którą Kubę poznasz zależy w dużej mierze od tego, gdzie zanocujesz.
Niezwykle popularne kurorty Varadero i Cayo stworzone zostały specjalnie dla zagranicznych turystów. Fidel postanowił, że dla Kuby turystyka to będzie najlepszy interes i wybudował sztuczną groblę dojazdową na wyspy Cayo. Tam powstały obiekty turystyczne. Pachnie komuną nawet w 5 gwiazdkowym hotelu, gdzie nagle może czegoś zabraknąć. W końcu to jest Kuba, i że czegoś nie ma to całkiem normalne. My, odzwyczajeni już od takich zachowań, dziwimy się, że w hotelach all inlcusive obsługują nas chętniej za napiwki, a przecież zostawiliśmy Fidelowi pokaźną kwotę. Pamiętać jednak trzeba, że te pieniądze w większości trafią do skarbu państwa. Pani w sklepiku hotelowym nie skończy rozmawiać przez telefon jak wejdziemy do środka. Szczególnie nie zależy jej, żeby coś sprzedać. Jej marna wypłata będzie taka sama na koniec miesiąca, niezaleznie od tego czy coś sprzeda czy nie.
I tak masowo zjeżdżają się lubiący dobrze zjeść Amerykanie, Kanadyjczycy u których zimą jest – 30 i oczywiście Europejczycy, w tym spora liczba Polaków, których kusi oferta polskich biur podróży. Wszyscy przymykają oko na kubańskie absurdy przy Mojito, Pina Coladzie, Daiqurii i wygrzewają się w kubańskim słońcu.
Trójkolorowe morze jest piękne, do tego biały piaseczek i palmy, ale poza tym hotele takie jak wszędzie. Prawdziwej Kuby tam jednak nie znajdziecie!!
Żeby poznać prawdziwą Kubę trzeba porzucić kurorty na rzecz casas particulares: zanocować w pokojach wynajmowanych turystom przez rodziny kubańskie. Wybór casas particulares na całej wyspie jest bardzo duży, a gościnność Kubańczyków jest ich narodową cechą. O swoich turystów dbają, karmią ich, uśmiechają się, zagadują, a nawet robią prezenty. Za możliwość wynajmowania swoich pokoi Kubańczycy odprowadzają spory podatek państwu. Równocześnie jest to inicjatywa prywatna i sposób na życie. Gość w domu to codzienność.
Dzięki temu nietypowemu sposobowi nocowania poznacie ludzi i ich domy, podpatrzycie życie codzienne, i - co najważniejsze - staniecie się jego częścią. Obserwując Kubańczyków będziecie coraz bardziej zastanawiać się, czy nasz pędzący szalony świat nie warto przypadkiem zamienić na spokojny leniwy dzień na Kubie. Tu ludzie przesiadują na bujanych fotelach przed domem lub grają w domino przy stoliku na ulicy i dzień upływa powoli. Nie ma co gonić za pieniędzmi, bo i tak ciężko cokolwiek kupić. Żeby cos mieć, trzeba umieć kombinować, kupić taniej, sprzedać drożej. Zapytałam kubańskie dzieci kim chcą zostać jak dorosną. Odpowiedz była prosta: chcemy być turystami. Powoli turystów jest coraz więcej, a porfele mają wypchane, w przeciwieństwie do kubańskich rodziców, których wypłata wciąż jest jeszcze marnym groszem w peso (zwanym CUP). Nie ma co się dziwić dziecięcym marzeniom.
Safari
Kuba jest pełna zwierząt, to prawdziwe safari! Tyle pasących się świń, krów, koni, koźlątek, kózek, kur i kogutów w smutnej Europie już niestety nie zobaczymy. NA KUBIE ZWIERZĘTA ŻYJĄ SZCZĘŚLIWIE.
Droga szybkiego ruchu również przypomina safari. Kierowca musi bardzo uważać - krowy, konie i inne zwierzaki znienacka pojawiają się na drodze. Niestety najwięcej wypadków w zderzeniu z krową mają właśnie turyści, którzy nie przyzwyczajeni do takich sytuacji pędzą po pustej drodze, nie spodziewając się przykrej niespodzianki.
Dlatego polecam wynajęcie samochodu z kierowcą. Dodatkowym atutem jest serwis - nawet w razie awarii pieniądze to niestety nie wszystko, trzeba mieć kontakty i znajomości, jak to za komuny bywało.
Salsa wszędzie i codziennie
Taniec, zabawa, śpiew - to właśnie Kuba!
Na Kubie żyje i gra codziennie ponad 9 tys. zawodowych muzyków. Ilu jest ich naprawdę trudno policzyć, bowiem prawie każdy na Kubie umie grać na jakimś instrumencie.
W każdym mieście a nawet miasteczku są Casas de la Musica, Casas de La Trova, Casas de la Tradicion. To takie domy kultury, w których codziennie grają muzycy , a ludzie tańczą i tańczą. Często tez na ulicy wrze zabawa na całego do późnych godzin. Rum Havana Club (tani i obecny w każdym drinku) powoli powoduje szum w głowie. Salsa , merenque, cza cza ,rumba… kluczową rolę odgrywa rytm. W wytwarzaniu rytmu nieodzowne są bębny Conga, a także Instrument zwany clavesy. Ten charakterystyczny kubański instrument to po prostu para drewnianych kołeczków. Kołeczki zwane są macho i hembra (z hiszp. męczyzna i kobieta). Hembra muzyk trzyma w dłoni w taki sposób, by stworzyć akustyczny rezonans, macho zaś rytmicznie uderza o hembra. O barwie brzmienia decyduje zazwyczaj gatunek drewna, z którego ten instrument został wykonany.
El Yunque - Góra w kształcie kowadła.
Prawdopodobnie tą właśnie górę zobaczył Krzysztof Kolumb jak przypłynął do Ameryki. Jej dziwny kształt opisywał w swoich dziennikach.
Zdobycie tejże pięknej górki, raptem 550 m n.p.m., było jednak dla nas nie lada wyzwaniem.
Już poprzedniego dnia spoglądaliśmy na trasę z lekkim przerażeniem w oczach bowiem droga na szczyt wiodła przez rzekę, którą trzeba było pokonać wpław. Prądy, kamienie i woda po pas przyprawiały o dreszczyk emocji.
Potem już tylko zieleń, krzewy kakao, ptaki Tocororo o błękitno-czerwono-białym upierzeniu (uznane za narodowy symbol Kuby z powodu kolorów zbliżonych do kolorów flagi narodowej), w drodze również spotykaliśmy stonogi. Na szczycie stoi pomnik Antonio Maceo - bohatera walki o niepodległość Kuby, zwanego przez swoich rodaków Tytanem z brązu.
Przy Maceo poczuliśmy się zaszczytnie, że podobnie jak ON zrobiliśmy coś wielkiego zdobywając El Yunque. Kilka fotek upamiętniających ten wyczyn i powrót.
Łapówka
Obiecałam sobie, że wspomnę ten moment na blogu. Muszę przyznać, że byłam bardzo podekscytowana dając łapówkę, czuję jednak, że lepiej zachować milczenie ile, komu i dlaczego...
Joanna Antkowska